sobota, 3 kwietnia 2021

Świadectwo Rodziców

 

Mówić sercem



Świadectwo Rodziców 

o Kacperku  Naumienia 

ich najukochańszym Synu 



  





Mówią, że najpiękniejszy uśmiech ma ten, 

który wiele wycierpiał”.


Nasz syn wiele wycierpiał w tak krótkim życiu. 

Kacperek miał zaledwie dwa lata i trzy miesiące 

gdy rozpoznano u niego glejaka o wysokim stopniu złośliwości. 

Najpierw dwie operacje, potężny ból i cierpienie 

ale Kacperek mimo wszystko dzielnie wszystko znosił, 

uśmiechał się .





Zaczęliśmy leczenie na onkologii. 

Już na początku leczenia Kacperek obudził się w szpitalnym łóżeczku, 

wskazał swoją małą rączką na niebo i powiedział: 

 „ Mamo, ja będę tam, tam między chmurkami”. 

Moje serce zamarło a z oczu popłynęły łzy. 

Czas płynął a my jeździliśmy na chemio i radioterapię, 

później chemię podtrzymującą. 

Było gorsze samopoczucie syna i spadki wyników. 

Będąc w domu Pani pielęgniarka standardowo jak po każdym

 cyklu chemii pobierała Kacperkowi krew. 

Pewnego dnia, gdy przyszła syn powiedział:

 Proszę Pani ja będę aniołem”. 

Moje serce znowu zamarło i nie byłam w stanie nic powiedzieć. 

Kiedy Pani pielęgniarka poszła ja jeszcze siedziałam na kanapie. 

Kacperek usiadł obok mnie, przytulił się i powiedział:

 „ Mamo, nie martw się. Ja tam będę miał kolegów”.






Kacperek był leczony prawie 6 lat. 

Przyjął 59 cykli chemii, 

29 naświetlań i 11 cykli leczenia kierowanego. 

Miał 4 poważne operacje, którym towarzyszył potężny ból i cierpienie

 a mimo to, mając niesamowitą wolę życia, był dzieckiem radosnym,

kochającym życie i wszystkich ludzi. 

Nigdy nie narzekał, nie uskarżał się dlatego nie miał ulg. 

Był traktowany jak wszystkie zdrowe dzieci. 

Często powtarzał: 

 „ Kocham Cię mamo i tato ”. 

Będąc ostatni raz w szpitalu w Katowicach Pani doktor zapytała:

 „ Jaki chciałbyś dostać prezent na ósme urodziny?”

 Kacperek nic nie odpowiedział tylko spuścił głowę. 

Jak Pani doktor wyszła powiedział: 

Najlepszym prezentem dla mnie byłoby zobaczyć tatę”

a po chwili dopiero dodał: „… i słuchawki”.





Na wyjazdy do szpitala zabieraliśmy ze sobą różaniec święty. 

Różaniec Kacperka wieszałam na łóżku szpitalnym, 

a na swoim odmawiałam Nowennę Pompejańską.

Różaniec w szpitalu został wyśmiany przez Panią psycholog,

 która powiedziała chorej dziewczynce, że „ … to dobre dla starszych, 

dla zabicia czasu”. 

Nam różaniec pomagał, leczenie choć bardzo 

trudne i ciężkie jednak trwało 

a ja z mężem mogłam cieszyć się Kacperkiem. 

Często też modliłam się o cud i do Świętego Józefa 

aby Kacperek żył na chwałę Bożą i na pożytek dusz naszych.






Było też gorzej. 

Wydawało się, że to już koniec, 

a jednak dochodziło do kolejnych operacji w 2017 roku i w 2019 roku. 

Towarzyszył im potężny ból i cierpienie. 

Zaledwie kilka dni po operacji 

a u Kacperka pojawiał się skromny piękny uśmiech i słowa: 

nie boli”. 

Lekarze podejmowali próby dalszego leczenia. 

Nawet był moment kiedy wydawało się, że będzie dobrze. 

Uda nam się wyleczyć.

Kacperuś modlił się wieczorem

 a na tą modlitwę zawsze wołał rodziców:

 „ mama chodź” , „tata chodź” i czekał póki 

wszyscy się nie stawili. 

Modlił się, a na koniec prosił Boga o zdrowie dla siebie,

 dla rodziców, rodziny, dzieci w szpitalach,

 a ja go błogosławiłam stawiając znak krzyża na jego czole. 

Był dla nas największym skarbem, 

a każdy dzień jego życia cudem.

Kacperek lubił oglądać transmisję Apelu Jasnogórskiego. 

Brał do rączki swój różaniec i przekładał koraliki pytając co trochę: 

mamo tak?” 

Czekał na błogosławieństwo. 

Wstawał z kanapy i na stojąco czynił znak krzyża.

 Często ściągał ze ściany drewniany krzyż,

nakrywał się kocem i naśladując 

Arcybiskupa Metropolitę Częstochowskiego 

Wacława Depo 

błogosławił nas- czyli swoich rodziców. 

 Krzyż Kacperkowi zawsze towarzyszył.

 Zwłaszcza w ostatnich dwóch miesiącach życia, 

kiedy to znacznie pogorszył się jego stan zdrowia.




 


 „ Wierzyć to znaczy ufać Jezusowi, kiedy cudów nie ma”. 

 Na naszej najtrudniejszej drodze Pan Bóg 

postawił proboszcza naszej Parafii Fatimskiej ks. Grzegorza. 

W swym grafiku zawsze znalazł czas 

aby przyjść do Kacperka i nas wesprzeć modlitwą, 

szczerą rozmową, że: 

Wszystko może się zdarzyć”, 

Trzeba będzie przyjąć to, co Bóg da”, „ 

Trzeba wszystko zawierzyć Bogu”.








 Dało nam to wewnętrzny

pokój i przyzwolenie na wypełnienie się woli Bożej mimo,

 że serce pękało. 

Codzienna obecność ks. proboszcza Grzegorza,

 który przynosił Jezusa Kacperkowi, 

codziennie sam odprawiał Mszę świętą w intencji Kacperka 

prosząc o potrzebne łaski dla niego, 

modlitwa oraz wspólne rozmowy

 koiły potężny nie do zniesienia ból.

 Kacperek odchodził. 

W chwili śmierci syna proboszcz rzucił wszystko i po chwili już był. 

Prowadził modlitwę, a po śmierci Kacperka przejął

 go pod swoją opiekę mówiąc: 

Teraz Ja go przejmuję. 

Ja teraz będę się nim opiekował”. 

Tak też było. 



\


Całą rodzinę ks. proboszcz Grzegorz wspierał i wspiera nadal 

za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. 

Mimo, że już upłynęło trochę czasu po śmierci Kacperka 

to każdego dnia ks. proboszcz kontaktuje się z nami, 

pociesza, wspiera, prowadzi rozmowy, wysyła wiadomości. 

Codziennie odwiedza grób Kacperka zapalając paschaliki, 

lampionik, przynosząc kwiaty. 

Jakże trafne jest powiedzenie:

 „Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”. 

 Mamy ogromne szczęście, że Pan Bóg postawił na naszej 

trudnej drodze życia ks. Grzegorza proboszcza z powołania

 oddanego służbie Bogu i wiernym.  







                      

Myślę , że ten ogromny pokój ducha w ostatnim ,

bardzo trudnym etapie życia ,

wyprosił dla nas – rodziców u Boga swoim czystym ,

niewinnym dziecięcym serduszkiem ,

nasz najukochańszy syn Kacperek .


DZIĘKUJEMY

Rodzice Kacperka



\






" Idź przez życie tak, 


 aby ślady Twych stóp


przeżyły Ciebie."























Kochani Rodzice Kacperka !

Ja osobiście pragnę Wam dzisiaj wyrazić

wdzięczność za waszego Syna ,

za waszą postawę , za wasze świadectwo .

Był to wielki zaszczyt dla mnie i łaska od Boga  ,

że mogłem służyć Kacperkowi

udzielając Mu świętych sakramentów .

Ks. Grzegorz