Wielka moc serca.
Czy zauważyliśmy,
że Pan Jezus na początku swej trzyletniej
apostolskiej pracy mało mówił o miłości?
Był bardzo wymagający.
Jeśli błogosławił ubogim i prześladowanym,
to znaczy,
że wymagał ubóstwa i nie chronił
przed cierpieniem.
Mówił: „Sprzedaj wszystko,
co masz i chodź za Mną”,
„Weź krzyż”,
„Kto ma mało, jeszcze odejmą mu to, co ma”.
Powiedział:
„Sprzedaj wszystko, co masz”,
ale nie powiedział:
sprzedaj swoje ludzkie serce.
Pozostawił je nam z jego
słabościami - poczuciem osamotnienia,
tęsknotą za miłością drugiego człowieka.
Pozostawił to, co sam przeżył.
Dzięki temu ośmielił nas,
abyśmy nie wstydzili się słabości naszych serc.
Nasze ludzkie kapryśne, nerwowe,
niestałe serce,
które nam w życiu
przeszkadza - uświęcił sam Jezus.
W czasie Ostatniej Wieczerzy pokazał,
że kryje się w Nim moc i serce:
choć chce pęknąć i prosi o przyjaźń,
cierpi z powodu zdrady, przeżywa opuszczenie,
lęka się cierpienia - potrafi wszystko przetrwać,
bo opiera się na Bogu.
Jakie to wzruszające, że Jezus wstąpił do nieba
właśnie z ludzkim sercem.
Jeżeli oprzemy się
na Bogu - jak Jezus - zdobędziemy
wielką moc serca.