Jezus puka do naszych drzwi.
Wydaje się to trochę nierealne,
ale to Jezus puka do naszych drzwi.
Zwykle oczekujemy, że zapuka sąsiad,
pani z przeciwka,
listonosz z emeryturą czy z depeszą.
Tymczasem stuka Jezus i chce do nas przyjść,
by przez każdego z nas działać na świecie.
Jak ktoś kogoś bardzo kocha i na niego naprawdę
czeka, to otwiera drzwi,
zanim ten ktoś kochany zastuka.
Pamiętam z dzieciństwa,
jak czekaliśmy na mamusię,
która długo nie wracała.
Niepokoiliśmy się i staliśmy w korytarzu.
Wind wtedy jeszcze nie było,
chodziło się po schodach.
Mieliśmy absolutny słuch.
Rozróżnialiśmy, jak idzie
babcia - idzie i gramoli się - jak idzie
sąsiad i stuka laską,
jak idzie listonosz - skacze
po dwa stopnie - i jak
idzie matka, która miała własny chód.
Wychwytywaliśmy jego brzmienie
jak dyrygent w orkiestrze piękno melodii.
Otwieraliśmy drzwi i kiedy
mamusia wychodziła - były już otwarte.
Jeżeli naprawdę kochamy
Pana Jezusa i za Nim tęsknimy,
to otwieramy się bez względu
na pukanie do drzwi.