Różaniec
to niezwykła modlitwa.
31 X 2019 r.
Zakończenie nabożeństw .
Jesień
i różaniec
Nagle
poczujesz przenikliwy chłód,
gdy właśnie będziesz biegł
po spadający z góry kasztan.
Znak, że już jesień.
Wyjmujesz brązową kulkę z kolczastego płaszczyka,
ostrożnie, by
z niej nie zetrzeć błyszczącego lakieru,
a - czujesz- palce ci
"grabieją".
Bo jesień, pora włożyć rękawiczki.
Wychylasz się przez okno,
niech wzrok odpocznie od czytanej książki
i - widzisz, że - twój sąsiad - klon zgubił już pół
czerwonych liści.
Tak, tak - to jesień. Jesienny październik.
Srebrzony poranną, lodowatą rosą,
koronkami pajęczyn i babiego
lata.
Kto
powiedział, że smutny ten miesiąc?
Bo żegna lato?
Nie szkodzi,
przecież październik ma tyle uroków. Kto je wyliczy?
Wycieczki szkolne, zabawy o zmroku wśród szeleszczących i
wonnych
jak ziółka liści, ostatnie grzyby w pobliskim lesie
i co tam jeszcze,
i co tam jeszcze...
Ma
też październik jeszcze jeden urok.
To urok wspólnego
różańca.
Wspólnego z mamą i tatą, babcią,
może z
dziadkiem, z bratem lub siostrą, kto ma.
Pięknie tak rodzinnie
modlić się w ciszy bezpiecznego domu.
Dobrze być razem.
Dobrze
też o szarej godzinie biegnąć z kolegą
do rozświetlonego
kościółka,
może pod krzyż na skraju wioski lub pod
kapliczkę.
Rozważać zgodnym chórem całe życie Maryi i
Pana Jezusa.
Prosić o to, co najważniejsze.
O pokój na
świecie, o dobre serca ludzi, o zgodę,
o miłość, o szczęście
dla wszystkich...
O zdrowie dla tych, o których wciąż się
troszczymy - naszych
najbliższych, i o ... tyle wciąż mamy tych
próśb do Boga.
Nie zapomnijmy i o podzięce.
Za tyle dobra,
którym Bóg nas obdarza,
za to, że wciąż wybacza, za
to, że zbawia.
Za to, że jesteśmy razem i że świat w
październiku jest taki piękny...
Różaniec
to niezwykła modlitwa.
Umie czynić cuda, bo nas odmienia na wciąż
trochę lepszych.