Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy w tym fragmencie
to pytanie Piotra: Panie, a co z tym będzie?
Skąd to pytanie? Co tak naprawdę interesowało Piotra?
Jezus dopiero go powołał ponownie....
(trzykrotne pytanie o miłość...) a ten pyta co z nim będzie?
(w sensie co będzie z Janem?)
Prawdę mówiąc Piotra nie powinno to zbytnio interesować..
powiedzielibyśmy mu dziś...
Piotrze pilnuj swojego nosa, bo kto jak kto,
ale to Jan okazał się być wierny...
to on zdał celująco test z bycia uczniem Jezusa a Ty?
Zaparłeś się...i Jezus musiał Ci zrobić "egzamin poprawkowy"
A teraz pytasz: a co z nim będzie?
To takie ludzkie...
Przecież
my również tego doświadczamy...
interesuje nas wszystko dokoła...
wchodzimy nie proszeni w życie innych
często zazdrościmy i obmawiamy ...
interesuje nas wszystko dokoła...
tylko nie własne życie...
Chcielibyśmy może nawet ingerować w życie innych...
w rozwój innych...
a gdzie w tym czasie sami się znajdujemy?
Jezus odpowiada Piotrowi...
Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego?
Ty pójdź za Mną.
No właśnie...
To Jezus decyduje o losie każdego z nas...
Nie możemy mieć do Niego pretensji,
że życie kogoś obok mnie idzie w takim a nie innym kierunku...
To ważne co Jezus mówi...
TO TY PÓJDŹ ZA MNĄ...
nie oglądaj się na innych...
nie patrz na ich rozwój duchowy z zazdrością...
nie patrz na ich powołanie z zazdrością...
TY PÓJDŹ ZA MNĄ...
pójdź za mną tak jak umiesz...
na swój własny sposób...
a nie patrz na innych...
Jezu prowadź nas ....